poniedziałek, 1 grudnia 2014

2. Biegać każdy może.

Na krawędzi.
19-30.11.2014

Hi all!
Kolejny etap to przystanek na skraju Polski. Nareszcie mapa udostępniona do treningów. :) Zatrzymałem się w agroturystyce Nad Potokiem. Cicha i spokojna okolica, znakomita mapa pod ręką. Żyć i biegać! :D Dwa minusy: Pierwszy to sprawa wyżywienia... sam sobie pichce. Nie głoduje i nawet się zdarz, że po obiedzie jestem "pełen". :) Ale to za duża strata czasu jak dla mnie. Dwa to brak zasięgu... a myślałem, że tylko w Żelazku to się może zdarzyć. :D Wróćmy jednak do tego po co tu jestem czyli technika oraz bieganko. Spędziłem tu 11 długich dni robiąc 157km oraz 15 treningów na mapie. I to nie byle jakich! Jeden z najlepszych budowniczych map i tras tworzył mi treningi, mój Trener Kostia Mayasov. Choć i zdarzyło się, że miałem wielki zaszczyt biegać na trasach kolejnego mojego Trenera Włodzimierza Gapińskiego. :)) Więc ogólnie rewelacja! Jestem tu ze względu na specyfikację terenu. Jary, jary, jary i góry, góry, góry. :) Do tego baaaardzoooo dobra mapa. Warto był się tu przytaszczyć. Są jednak miejsca gdzie została przeprowadzona wycinka... tylko wycinka. Nie posprzątany las jest tragiczny i bieganie bardziej przypomina walkę z lasem. :D Bez maczety ani rusz! A drogi są tak rozjeżdżone, że bardziej opłaca się biec lasem (o nowych drogach nie mówię). :) Oczywiście jest to tylko kawałek i to nie za duży, ale w bardzo ciekawym miejscu. Tak czy siak jest również tu z powodu nauczenia się czytania rzeźby. Taaak... to najważniejszy cel tego obozu. Widzieć, czuć, umieć czytać, umieć wykorzystać rzeźbę! I wydaje mi się, że czegoś się tu nauczyłem. :) Ostatniego dnia miałem lekkie "przetarcie" z lasem. Nawet wyszło. Teraz na spokojnie przeanalizować, sprawdzić i będzie wiadomo czy czegoś się nauczyłem czy nie. Czas na powrót do domu. Między Heluszem a Raszkowem miałem mieć 3 dniowy obozik w okolicy drugiej stolicy RP. Jednak Trenerzy zadecydowali, że mi starczy biegania. Lepiej odpocząć. :)


  To be better every day.
O-Fighter.


Test.