poniedziałek, 7 lipca 2014

10. "Cztery Pory Roku - walcząc z sobą."

Nie pierwszy, nie ostatni.
Wiosna
17-28 kwiecień 2014 rok
150,2km


Gdy tylko nadarza się okazja należy ją wykorzystać - życiowa zasada. W Skandynawii biegałem może 3-4 razy w życiu więc skoro jest szansa by tam jechać trzeba ją złapać i napierać! :) O tej akcji wiedziałem już jakoś w grudniu - UKS Orientuś wybiera się do Szwecji. Zgłosiłem się od razu lecz nic nie było pewne. Może pojadę, a może będę widział Szwecję jak zagubiony orientalista lampion w lesie.  Obóz rozpoczął się nerwowo. Prom o 21:30, bilety kupione o 21:22. Można? Można? No pewnie, że można! :D Ogólnie to obóz dla Łodzian to eliminacje do 10mila. Dlatego też o-camp odbył się w Eksjö. Świetny teren, żałuje tylko, że tak krótko mogłem tam być. Szczerze przyznam, że czułem się dziwnie biegając po szweckiej ziemi. Nie biegałem szybko, może dlatego, ale czułem się w miarę pewnie po dwóch treningach. Biegało mi się wyjątkowo miło, bezbłędnie i lajtowo. :D Dobry prognostyk, teraz jeszcze trzeba nauczyć się biegać w tym terenie po 4:30min/km i będzie dobrze. :D Odwiedziliśmy też centrum 10mila. Szkoda, że nie mam jeszcze klubu gdzieś w Skandynawii. Pobiegłbym takie zawody.  :) W 5 dni spędzonych w Eksjö odbyło się 8 treningów. Jak dla mnie Kaboom!! I tak po 5, szweckich dniach udaliśmy się do (drugiego - chyba) najdroższego państwa na naszej planecie - Norwegii. :) Tu niestety tylko w 3 dni zrobiłem dwa treningi. Start w weekend i delikatny problem z nogą. Zwolnienie tempa i odpuszczenie jednego treningu pozwoliło mi odpocząć, i z dobrym nastawieniem wystartować na zawodach (o tym później). Mapa nie przedstawia tego co tak naprawdę działo się w terenie, ale było zacnie!! Mapki wrzucam i są poniżej. Wrócę do Skandynawii, na pewno bo to właśnie tam należy się uczuć biegać na orientację!!


To be better every day.

O-fighter. 



Szwecja.
Szwecja.
Szwecja.


Norwegia.


piątek, 4 lipca 2014

Mistrovství oblasti ve sprintu - Czechy, 12-13.04.2014

Czyli Regionalne Mistrzostwa w sprinterskim BnO. Ten start był na tyle ważny, że wraz z Trenerami bardzo poważnie do niego podeszliśmy. A mianowicie. Czeskie przepisy Orientacji Sportowej (OS) różnią się niż te w Polsce. Są trudniejsze do opanowania i jest ich na dodatek znacznie więcej. Uważam, że duży wpływ ma na to liczba zarejestrowanych zawodników w danym związku. W Polsce jest ze 2000 (może) z czego aktywnie w życiu OS uczestniczy zaledwie 900 osób (może), w Czechach zarejestrowanych jest 8539 zawodników i trzeba jakoś zapanować nad nimi. :D
Start ważny ponieważ, według czeskich przepisów do Mistrzostw Czech (finału w sprinterskim BnO) wchodzi pierwsza 25 z czeskiego rankingu oraz zwycięscy regionalnych mistrzostw (11 osób) + osoby zgłoszone jako kadra narodowa. Ze względu na to, że wybrałem sobie Mistrzostwa Czech w sprincie jako trzeci, ostatni bieg obserwowany do WOC-a, wskazane by było żeby znaleźć się w finale. :) 
12 kwietnia ruszyliśmy by rano wystartować na dystansie średnim. Zgłosiłem się do kategorii H21D - najkrótszej. By móc na maxa ścigać się popołudniu.
Zaraz po biegu, ruszyliśmy do Choceň-a, gdzie miały się odbyć eliminacje do sprintu.  Zapowiadało się ciekawie. Duża konkurencja, jak to w Czechach. Bieg prawie czysty, 2-3 błędy wariantowe, ale ogólnie bardzo szybko choć na końcu już miałem dosyć. :) Jak już wyżej napisałem, musiałbym wygrać by 8 maja biegać w Znojmo w Czeskich Mistrzostwach. A tu czwarte miejsce... eh... Martin podchodzi do mnie i mi gratuluje miejsca w finale. (?) Co? Tak się złożyło, że trzech pierwszych do finału wchodzi z rankingu więc ja jestem pierwszy bez rankingu i najprawdopodobniej biegam w finale. :D!!!!! Do finału dostał się Przemo, który rozwalił H18 i Dominika, która wywalczyła miejsce w D20. Przemo po wygranym sprincie nawet poszedł się rozbiegać. :D
W niedzielę od Martina dostałem potwierdzenie 100%, że mam miejsce w finale. Rano leśna, middlowa trasa na maxa i popołudniu leśny sprint biegany na maxa by sprawdzić na ile jestem gotowy. Oba biegi bardzo interesujące i nie żałuje, że w kwietniowy weekend udałem się do Czech, a nie na Mistrzostw Polski w longu. Wracałem do domu zadowolony bo plan spełniony - miejsce w Finale Mistrzostw Czech - jest! :D
Sobotni middle.

Sobota - eliminajce.
Leśny sprint - Niedziela.


Niedziela - średni.

środa, 2 lipca 2014

9. "Cztery Pory Roku - walcząc z sobą."

W gościach
Wiosna
2-kwiecień 2014 rok
56,5km


Po middlowych treningach w Żelazku wybrałem się do Stolicy Dolnego Śląska gdzie zostałem ugoszczony przez Mojego Trenera i jego żonę - Agatę. Dziękuję raz jeszcze!! Czterodniowe, indywidualne konsultacje. :D Po raz kolejny wyciągnąłem wiele wniosków. Pełne analizy (z Trenerem) moich wcześniejszych poczynań i jazda dalej. Na pierwszy ogień interwały, wieczorem planowanie treningu oraz próba zbudowania trasy - middla. Idąc dalej następne dni to trening wejście-wyjście, skrócony klasyk, siła biegowa na górce koło Aqua Parku, a w sobotę wypad z WKS-em na mapy. Rano średni, popołudniu sprint. Ostatnie przetarcie przed kolejnym ważnym startem w następny weekend (następna notka). A w dodatku miałem ogromną i cudną niespodziankę. :) Mianowicie w piątek popołudniu Moja Ukochana Marta przyjechała w odwiedziny ! :*** Oczywiście nie sama za co dziękuję Monice, która poświęciła swój czas i przywiozła Moje Serce. :)


To be better every day.

O-fighter. 
Wejście-wyjście.