środa, 30 kwietnia 2014

3. "Cztery Pory Roku - walcząc z sobą."

Czwórki, dwójki
Zima
8-19 grudnia, 2013 rok
180km
"Koniec opieprzania się." Tak kończył się mail od Trenerów, w którym znajdował się plan na kolejny obóz. Czułem się wypoczęty po ostatnim obozie i znów miałem ochotę biegać na mapie. Kolejne 11 dni spędzonych w towarzystwie map napawało mnie optymizmem. Zima zimą, ale brakowało mi szybkiego biegania. Bardzo często w trakcie treningu chciałem przyspieszyć i polatać po lesie. Lecz w głowie miałem ciągle słowa Trenerów: nie czas na szybkie bieganie, na razie mam nauczyć się wolnego biegania. I tak kolejny obóz przebiegałem maksymalnie w I zakresie. Obóz wykorzystany do maxa! 
Nawet udało mi się naprawić reflektor w aucie! :D 1,5 tygodnia po powrocie do domu coś zaczęło się dziać, coś mało miłego, coś pesymistycznego. Oczywiście te 1,5 tygodnia zostały dobrze wykorzystane. Nie leżałem brzuchem do góry, ale z dnia na dzień trenowałem co raz z większym zapałem. No właśnie, tak przyłożyłem się do siły biegowej, do długiego wybiegania oraz biegu w I zakresie, że dwójki nie wytrzymały... obie. Z mięśniami czworogłowymi też coś nie tak... W dodatku coś nie tak zaczęło się dziać z biodrami i miednicą. Każdy ruch bolał, nawet najmniejszy, a jeszcze nie skończył się 2013 rok! Nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Przypomniałem sobie jedynie to, że przed obozem przestałem biegać w wkładkach korygujących (na zalecenie lekarza). Szybki telefon, szybka decyzja i wizyta. Powrót do wkładek i po tygodniu już okej, ale ciągle te dwójki. Zdałem sobie sprawę, że nie tylko bieganiem żyje biegacz, że muszę poświęcić jeszcze więcej czasu na siłę ogólną organizmu. Należy obudować stawy, przyczepy mięśniamiOgólnie wzmocnić mięśnie by żadne pierdy się nie przyplątywały. :) Oczywiście kontuzje są nie do uniknięcia. Można jedynie zniwelować szanse, że coś mnie złapię


To be better every day.

O-fighter.

środa, 23 kwietnia 2014

2. "Cztery Pory Roku - walcząc z sobą."

Początek końca
Wczesna zima
18 - 29 listopad, 2013 rok
128km
końcu na początku sezonu przygotowawczego doczekałem się konkretnego planu na nadchodzący wielkimi krokami sezon. Strasznie byłem zajarany tym co zostało uwzględnione w tym kalendarzu, wreszcie czułem, że ten sezon może być naprawdę wyjątkowy! Według planu, zaraz po kursie udałem się na pierwszy obóz. Założenie na okres zimy, która w tym roku była łaskawa, brzmiało: kontakt z mapą! 12 dni (w tym 2 dni konsultacji z Kadrą na World Games 2017) spędzonych na mapie, pozwoliło mi przedłużyć okres kontaktu z mapą oraz tego miłego uczucia, które mi towarzyszyło podczas wrześniowych MP. Kilometry spędzone na mapie na pewno się przydadzą. Każdy orientalista się chyba ze mną zgodzi. ;) Podczas konsultacji dowiedziałem się jak ma wyglądać przygotowanie kadry do WG w 2017. Chyba przez przypadek (bo nie wiem czy takie było założenie na ten weekend, oczywiście mogę się mylić) został wybrany Trener Kadry Polski Seniorów w BnO, ale nie jest to osoba z przypadku tylko poważny zawodnik oraz jeszcze lepszy Trener. Burzliwe dyskusje na tematy kadry, występów Polaków na mistrzowskich imprezach - nie tylko to się działo podczas owego zgrupowania. Bardzo interesujący wykład przedstawił Trener Czeskiej Kadry, który przybliżył wszystkim zgromadzonym jak wygląda jego praca oraz przygotowania jego podopiecznych do imprez mistrzowskich. Wracając do obozuPogoda pozwalała na dużo. Temperatura oscylowała na poziomie pozwalającym porządnie trenować oraz szybko się regenerować co mi  bardzo mi odpowiadało. Odbyłem treningi typowo techniczne (korytarz, warstwicówka, skałki, wejście-wyjście), z delikatnym powąchaniem II zakresu dały dużo. Widzenie rzeźby, skał oraz pracy z kompasem pozwolił mi poczuć się znacznie pewniej podczas biegu z mapą. 
Plan dnia stworzyłem sam i tylko dla siebie. Gdy jest się sam na sam na obozie, łatwo wpaść w niechęć do treningu. Mówi się: A bo nikt nie patrzy, kto mnie skontroluje? A tak naprawdę zainwestowanie musi dać pożądany efekt. Plan dnia myślę, że odegrał ważną rolę. Łatwiej było mi się ogarnąć, skupić na konkretach. Skoncentrować się na danym obozie i konsekwentnie realizować założenia na dany dzień i trening. Mi z tym było dobrze, lubię mieć wszystko poukładane i mieć zasady według, których mogę grać. A o to i plan:
7:00-7:15 - pobudka, 
7:30 - śniadanie, 
9:00 - rozpoczęcie porannego trening, 
11:00-11:30 - powrót z treningu,
11:30-13:00 - czynności potreningowe - rozciąganie, odżywki, mycie, 
13:00 - obiadek, 
13:00-15:30/16:00 - analiza treningu, odpoczynek, przygotowanie na drugi trening, 
16:30 - wypad na kolejne tyranie,
18:00-18:15 - powrót z treningu,
18:15-19:45 - czynności potreningowe - rozciąganie, odżywki, mycie,
19:45-20:15 - kolacja,
21:45/21:55 - spanie.
Niczym w wojsku. :D
I tak przez cały obóz. Dzień w dzień. Zasady gry na tyle miłe i przyjemne, że wykorzystywałem je na każdym następnym obozie. :)

Poświęcony czas, przebyte kilometry oraz stracony czas zaprocentuje. Jestem tego pewien!

To be better every day.

O-fighter.

niedziela, 20 kwietnia 2014

1. "Cztery Pory Roku - walcząc z sobą."

Prolog
Jesień
28 październik - 17 listopad, 2013 rok
66km
Chciałem zacząć: "zaraz po odpoczynku". Lecz zerkając do dzienniczka treningowego, zauważyłem, że takie pojęcie było by nie odpowiednie do tego co się wydarzyło. Swoje przygotowania zacząłem dość szybko. Już 2 tygodnie po Ostrowskiej dyszce ruszyłem by kształci swoje umiejętności orientalistyczne, a dokładniej: postanowiłem, że przygotowania do II sezonu w seniorach zacznę od zrozumienia co to jest trasa oraz mapa. Może brzmi to śmiesznie, każdy przecież wie co to jest i o co chodzi. Ja sam też tak uważam, skoro zacząłem już swój 6 sezon na poważniej, a 13 ogólnie w orientacji. Zrozumienie systemu jak powstaje trasa, mapa, założenia na bieg daje dużą satysfakcje oraz daje możliwość (mniej więcej) zrozumienia budowniczego tras, w jakim schemacie powinien pracować. :) 
Bieg musi spełniać odpowiednie kryteria by mógł się nazywać np.: sprintmiddle, itd. Każdy rodzaj dystansu ma swoje założenia, które muszą się znaleźć w trasie. Tak jak na middlu są to krótkie przebiegi, głównie techniczne i trudne, a na klasyku np. mają być to długie pozwalające na wybór wariantu.
Zrozumienie kartografa to naturalnie jeszcze większe wyzywanie niż budowniczegoWidzenie tego co widzi kartograf i przelanie tego na papier to istna masakra, dla mnie na pewno. Wiem, że mamy XXI wiek: skaning laserowy, gps-y, mapa podkładowa, ale i tak mimo wszystko wielki szacuneczke dla ludzi, którzy to robią i robią to naprawdę dobrze. :) 

9 listopada zeszłego roku zjawiłem się w Twardogórze by zdobyć uprawnienia do budowania tras. Chęci skierowane były zwłaszcza w kierunku zrozumienia tego co ma się dziać w lesie oraz jak to mogło/miało/powinno wyglądać. 

Kolejny weekend zacząłem w ŻelazkuTu uczyłem się rzemiosła tworzenia mapy od polskich mistrzów w tej dziedzinie: Wojciech Dwojak, Маясов КостяJacek MorawskiPiotr Pietroń. Oczywiście wolałbym z nimi spędzić ze dwa tygodnie, ale weekend musiał wystarczyć. Coś tam ogarniałem, ale to wciąż czarna magia

To be better every day.

O-fighter.

wtorek, 8 kwietnia 2014

51. Bieg Republiki Ostrowskiej.

Będzie plakat? :D
Ostatni bieg sezonu przypadł na 27 października 2013 roku. 51. Bieg Republiki Ostrowskie znów przyciągnął tłumy - 620 osób ukończyło ostrowską dyszkę. :) Start zlokalizowany na rynku i trasa biegnąca głównymi ulicami miasta (chyba ostatni raz?) pozwalała się sprawdzić na atestowanej trasie liczącej 10km. Na starcie jak zwykle pojawiło się wielu Łowców. Lecz tym razem sam się do nich zaliczałem. Na starcie zjawiłem się z nadziejami powalczenia o pierwszą parszywą dwunastkę oraz kończąc bieg z zadowalającym czasem. Założenie było oczywiście proste: złamać życiówkę z tej trasy - 36:11.

Pierwsza linia. :)
Każdy zakręt, jeden podbieg i długa prosta. Każdy element znam na pamięć. Przerażała mnie myśl, że każdy z tych, którzy wiercili się dokoła mnie mieli chrapkę na pierwszą dziesiątkę. A wiecie jak to jest z "profesjonalnymi" biegaczami. Z nie których to aż sprzęt się wylewał. :D Cóż, wepchnąłem się do pierwszej linii razem z Karolem, Przemkiem i Kubą. Próba koncentracji zakończyła się żywą dyskusją, której koniec okazał się nowym celem: Na plakat! Ładnie na zdjęciach wyjść i być na przyszłorocznym plakacie. :D

Pierwsze 2,5km (I pętla) biegłem równym tempem i całkiem spokojnie, przeskakując z grupy do grupy by znaleźć tempo odpowiednie dla mnie. II pętla również na spokojnie, stałym tempem i nie tracąc za dużo sił trzymałem się dwóch chłopaków. Na III pętli czegoś już zabrakło bo dość widocznie spadło tempo. Tak jak poprzednie kółka biegłem w czasach odpowiednio: 8:318:38 tak na 7,5km zjawiłem się z czasem 8:55... Na szczęście znów poderwałem się na koniec i zacząłem finiszować jak tylko zacząłem ostanie koło. Ostatnie 2,5km zajęło mi 8:27.

Udało się spełnić 2 z 3 założeń: 9 miejsce, czas - 34:32. Zobaczymy jak wyjdzie z plakatem. Stara do zwycięzcy (Marcin Błaziński) sięgnęła 3 minut i 52 sekund. Z samego biegu jestem bardzo zadowolony, tak jak i moi Trenerzy. Z takim dopingiem jaki miałem musiało dobrze wyjść! :*
Z Aniołem. :*




W przyszłym roku również na rynku w Ostrowie Wlkp. zakończę sezon. :)








Wyniki, bieg główny - http://www.protimer.pl/bio/export/results_online/37/238

Wyniki, kategoria - http://www.protimer.pl/bio/export/results_online/37/242

A tu tak a pro po jak ktoś chce koniecznie biec z przodu. Nie zawsze jest łatwo. :)