wtorek, 28 lutego 2017

Mapy nigdy mało - Mierzeja Wiślana.

Cześć!
Między byciem w domu, w pracy i zajęciami udało mi się zrealizować kilka treningów autorstwa Trenerów Śląska Wrocław. Dziękuję serdecznie, że mogłem się dołączyć. :)


Ale do głównego tematu. Kolejnym przystankiem w przygotowaniach miała być Portugalia, ale różne sprawy nie pozwoliły zrealizować najważniejszego przygotowania... niestety... W obwodzie zawsze jest opcja "B" i "C" więc udałem się w okolice Sztutowa, Stegny i Kąt Rybackich. Los chciał mi jeszcze dopiec i dzień przed moim przyjazdem spadł śnieg. Nie poprószyło, nie napadało, ale wręcz n*******! Uciekłem ze Szklarskiej Poręby nad morze w (prawie) taką samą ilość śniegu... eh. No nic. Dojechałem, rozpakowałem się i rozpocząłem tworzyć trening "korytarz" i w końcu się udało. Ruszyłem na trening już z lampą. Był tak super, że aż go nie ukończyłem. Obóz pięknie się rozpoczął... Następny dzień (i cały obóz) biegałem już mega skoncentrowany. Nie przejechałem 400km żeby się opierniczać. Trener Majasow jak zwykle stanął na wysokości zadania i stworzył mi bazę treningów, których długo nie zapomnę. Choć myślę, że trzyma w rękawie jeszcze nie jednego Asa. Trener Gapiński również mnie nie oszczędzał, zapewnił mi rozrywkę biegową każdego dnia. Obóz mijał szybko: rano trening, drzemka, nauka, trening II, nauka, sen i tak w kółko. :D Nie miałem czasu na pierdoły. Z ciekawszych informacji mogę dodać, że 17 lutego w Gdańsku odbyłem badania wydolnościowe! :) 




środa, 15 lutego 2017

Treningowo-biegowo na Dolnym Śląsku.


Cześć!
Znów z poślizgiem, ale krótko o styczniu. Ów miesiąc spędziłem w okolicy Szklarskiej Poręby! Biegowo wyszło pięknie. Trenerzy zadowoleni. Ja również. Technicznie? Słabo... blado... miałem nadzieję, że pobiegam na którejś z map z Jakuszyc, Szklarskiej P. czy Jagniątkowa. Niestety. Równo z moim przyjazdem zaczął padać śnieg. I padał systematycznie przez 12/13 dni. Padało dniem i nocą. I co dziennie przybywało białego g***a bo temperatury wahały się w okolicach -10*C... Licznik w styczniu przekroczył 450km, pierwszy raz w mojej karierze. Pewnie nie ma się co podniecać bo wszyscy najmocniejsi biegają z palcem w nosie po 500 i to nie w jednym miesiącu w sezonie. Są też plusy tego, że śnieg spadł. Ogromną siłę biegową zrobiłem. :D Mięśnie odczuły to już po pierwszym treningu. :D Tymczasem pozdrawiam z Mierzei Wiślanej! :)