piątek, 28 kwietnia 2017

Night Sweden. The North!

Cześć!
W ramach jako takich przygotowań do 10milii udałem się do Szwecji. Trochę się reperowałem przez i po świętach więc jest już w miarę ok. W wtorek rano zjechałem z promu. Zrobiłem kilka dobrych treningów na mapce w tym trening interwałowy, który wyszedł tak słabo, że głowa mała... Codziennie biegałem nocny żeby choć trochę się przyzwyczaić. No i łatwo nie było. Trochę swojego Magicshine zmodyfikowałem i nie potrzebnie bo dostanę na 10mile klubową Cobre! To jest dopiero światło. Czułem się jak bym biegał w dzień. :D Tak czy siak już nie przynudzam. Zaraz ruszamy do Göteborga, a muszę się jeszcze spakować. Poniżej kilka mapek z treningów co biegałem. 
No i najważniejsze - biegam długą, nocną, bez rozbić - zmiana 4. 16,8km. :D Mam nadzieję, że około północny wystartuje. :D


wtorek, 18 kwietnia 2017

Wilk. Mistrzostwa Polski, ultra long.

"Gdy emocje już opadną, jak po wielkiej bitwie kurz."

Cześć!
Taki cytat mi przyszedł na myśl. :D Bo w zasadzie emocje opadły i coś mogę napisać na temat minionego biegu na Mistrzostwach Polski w ultra longu



Dystans ultralong
1 miejsce (!!!)

8 kwietnia zapamiętam na długo. Zdobyłem tego dnia swój pierwszy, seniorski medal Mistrzostw Polski, wybiegany w czwartym roku startu w M21! Długo czekałem, dużo poświęciłem, ale udało się i warto było! I mówię tylko o medalu bo o tym, że jest koloru złotego to nie wspominam bo nadal nie mogę w to uwierzyć. Czemu Wilk? Ponieważ cały bieg odbył się w przyczajeniu, na końcu grupy, obserwacji i kontroli sytuacji, na taktycznym zaplanowaniu biegu oraz czekaniu. Cierpliwości nauczyłem się sporo przez te 4 lata. Zachowałem (prawie) do samego końca jasność umysłu. Taka była taktyka na bieg, tak ustaliliśmy z Trenerami. Nie dać się wciągnąć w walkę od samego początku, to są 22km. To będę ponad 2h biegania. Medale przypadną tym co zrobią najmniej błędów. Wiedziałem, że w gronie wariatów, którzy przyjechali na #MPultralong nie jestem najlepszy, że mogę się nawet na medal nie załapać. Taktyka to była pierwsza i jedyna deska ratunku. Udało mi się przetrwać fizycznie i technicznie ucieczki rywali. Nie podpalałem się, ale na końcówce zabrakło mi trochę spokoju i czułem oddech Radka! Deptał mi po piętach, ale jak sam wspomina skurcze go łapały na ostatnim motylku i nie miał jak przyspieszyć.
Organizacyjnie wszystko ok. Było jedzonko, ładna pogoda, dość widowiskowo dla kibiców, blisko parking, gps, media aktualizowane na bieżąco. Niestety dużym minusem było nagłośnienie. Moim zdaniem tragedia, przepraszam. Co z mapą, terenem i trasą? Mapka bardzo dobra, czytelna. Teren nie licząc przewyższenia, mało wymagający choć myślę, że w okresie bujnej roślinności było by znacznie ciekawiej. :) Trasa. Hm. Moim zdaniem za dużo PK. 47? Dość sporo. No i przede wszystkim brakowało mi długiego przebiegu. Mapa dość duża więc można było zrobić przysłowiowy "przebieg przez mapę".

Z chęcią wrócę na Wzgórza Dylewskie. I to myślę, że jeszcze w tym roku. :D

A tymczasem ja się leczę, a dla wszystkich czytelników i nieczytelników Wesołego Jajeczka i Żółtego Kurczaczka! (Post miał się ukazać przed świętami. :))

Wielu ludzi dołożył cegiełkę do tego sukcesu. Najbliższa rodzina, najbliższa przyszła rodzina (Martuś!), Trenerzy, którzy są, byli i będę jak rodzina, ale także moi przełożeni, koledzy w pracy, również wszyscy działacze i trenerzy, którzy udostępnili mi swoje mapy do treningów. Bez tego wsparcia by nic nie było. A najważniejsze i najlepszy, że to dopiero początek







P.S. Komuś może się wydać dziwne, że tak dziękuję i w ogóle się rozdrabniam jakbym zdobył kolejny medal Mistrzostw Świata, ale czuje, że muszę podziękować chociaż tak symbolicznie, tu na blogu.

czwartek, 6 kwietnia 2017

#towarzysząco przy CEYOC.

Cześć!
Tydzień po kwalifikacjach do TWG chciałem na spokojnie przygotować się do MP w ultralong. Myślałem o Dziewiczej Górze. Wypad na weekend i 5 treningów. Tata zarzucił jednak temat CEYOC-a: Są tam towarzyszące zawody i punkty kontrolne stoją więc można by to wykorzystać. Kostia się zgodził i uznał to za bardzo dobre rozwiązanie natomiast Włodek już ręce zacierał bo jak to powiedział: Miki, przetyramy Cię w ten weekend! Cóż, nic innego mi nie pozostało jak potwierdź ten fakt i Dwojażdżer we wtorek przyjął mailem moje zgłoszenie. W tygodniu zostałem skierowany do JW w Czerwieńsku żeby wytłumaczyć wybranym żołnierzom jak się biega na orientację i przy okazji zrobiłem dwa treningi na mapie.

Dystans średni.
2 miejsce.
Na piątkowy sprint nie pojechałem. Wróciłem do domu, zabrałem Martę i w sobotę rano ruszyliśmy na Ślężę. Teren z PŚ 2016 więc zapowiadało się ciekawie. Po raz kolejny w tym sezonie spotkałem się ze #SztabemTrenerskim, z którym już w tym sezonie mam więcej spotkań niż w zeszłym. :) Middle. Biegałem 37' i straciłem około 15" do zwycięzcy - Aron Bako. Bieg miałem dość spoko. Fizycznie grało, technicznie miałem kilka baboli. :D Ale zacząłem już myśleć o tym co robię. 1pk - dołek, krótki przebieg = "zaciągnąłem" ręczny hamulec i straciłem 10" a nie 30". :D
"Przecież to wszystko dzięki mej kobiecie, która spowodowała, że dwie połówki są w komplecie." :* Tusia stanęła na wysokości zadania i pokazała jak powinien wyglądać prawdziwy doping na zawodach. :* Dziękuje! :D

Dystans skrócony klasyk.
2 miejsce.
W niedzielę już Marty nie było... praca. Razem z Jakubem dość wcześnie stawiliśmy się w centrum zawodów. Ale lepiej mieć więcej czasu niż się spóźnić. Przed wyjściem na rozgrzewkę T.Gapiński przekazał mi informację, że zaraz po biegu mam go szybko znaleźć i do samochodu bo wybierzemy się jeszcze na stadion. Ok. Zobaczymy co tam wymyślił. W lesie czułem się już znacznie pewniej. Nie licząc wejścia na 1pk całość trasy dość spokojnie. Znów Węgier (Aron) wygrał tym razem wklepując mi ponad 4'. Będzie dobrze przygotowany na TWG. Moim zdanie on będzie reprezentował Węgry. :) I zaraz po biegu udałem się na stadion (żwirowy) gdzie pohasałem 3x1600 na 1' przerwie. No grubo. Na dodatek Trener wrócił samochodem a ja biegiem. Tak mnie w jajo zrobił. :D

Teraz na obóz do Sztutowa i MP ultraLong!




środa, 5 kwietnia 2017

Falstart.

Cześć!
Wielki weekend (24-26 marca) nadszedł wielkimi krokami i wielkimi krokami minął. :) Mowa oczywiście o kwalifikacjach do The World Games. Nie wiązałem jakiś wielkich nadziej z tym startem, ale skoro !prawie! wszyscy najlepsi Polacy tam jadą to ja też. Zawsze można się porównać i zobaczyć ile się traci to tej najlepszej grupy. Wiedziałem też, że zakwalifikowanie się do TWG było by jak "Cud nad Wisłą" więc ten weekend był traktowany przeze mnie i SztabTrenerski czysto treningowo. Organizacyjnie profeska, ale trzeba pamiętać, że tylko dwie kategorie oraz około 20 osób. :) Tak czy siak było profesjonalnie. Zacznę od regułek: forma taka jak na imprezie docelowej - dystans sprinterski, dystans średni, dystans sprinterski (w trakcie TWG sztafeta sprinterska), dalej, co z kwalifikacjami?

Punktacja:
Zwycięzca = 100pkt
Sprint: strata 2sek. - 1pkt
Middle: strata 4sek. - 1pkt

Po tych biegach wybierane są 3 kobiety + 3 mężczyzn, którzy kwalifikują się dalej do TWG, a także mają zapewniony start podczas Pucharu Świata w Finlandii i w Estonii (sprinty ewentualnie middle bądź sztafeta leśna). Do składu „3+3” kwalifikuje się dwóch zawodników z największą liczbą punktów, trzeci zawodnik wybierany jest z decyzji trenera.

Wszystko jasne. Co działo się w łykiend? 

Dystans sprinterski
bieg anulowany
Dobre wrażenie zrobiło przygotowanie centrum zawodów w szkole w Złotoryi, biura, gps, start, mapa trasa. Ale po co? Cóż, bieg został anulowany przez "błąd organizatora" bo część zawodników zamiast przebiec przez furtkę wybiegła przez bramę. Ja widziałem pachołki i linię, do startu dobiegłem. Anulowanie biegu moim zdaniem było skrajnym rozwiązaniem i nie spodziewałem się, że tak to zostanie rozwiązane. Koniec kropka...

Dystans średni
5 miejsce.
Wygrał Rino (Bartosz Pawlak) i nie sądziłem by ktoś mógł mu zagrozić. Gonił mnie na 2' i wiedziałem, że mnie zgarnie. Mój cel to czysty bieg, a jak już mnie Bartosz dogoni spróbować się utrzymać i czytać mapę przy okazji. Na 10pk już mnie miał i widziałem go aż do 19pk. Przyznam, że nawet na spokojnie czytałem mapę oraz dawałem radę go utrzymać. 50m przed 19pk zniknął, ale każdy robi błędy i znów spotkałem Bartosza na 21pk. Lecz sam przyłożyłem 1:30 błędu na 22pk... zdarza się. :)

Dystans sprinterski.
5 miejsce. 
Tym razem Świdnica. Bardzo dobra mapa. Ciekawa trasa. Bez zastrzeżeń. Bieg miałem dość dobry, bałem się, że umrę fizycznie po dwóch wcześniejszych biegach, ale było znośnie. Wygrał Piotr Parfianowicz, można też powiedzieć, że pokazał kto jest najlepszym sprinterem w Polsce. 

Z punktów do kadry TWG dostali się:
Aleksandra Hornik, Weronika Cych, (Ola 100%, Weronika!! Wielkie gratulacje!!)
Bartosz Pawlak, Wojciech Kowalski. (Tak jak obstawiałem.) 
Miejsce "z wyboru Trenera" zostawało wolne, przed kwalifikacjami nie wiedziałem kto je zajmie, ale już po niedzielnym biegu czułem kto będzie tym szczęśliwcem.. Zarząd razem z Trenerem Kadry wybrali Ewe Gwóźdź oraz Piotra Parfianowicza.

Życzę im by coś na TWG wybiegali.
Najlepiej medal.

I to nie jeden! :D