środa, 8 marca 2017

Panvåren. Sweden. The North!

Cześć!
Tak jak w zeszłym roku tak i w tym udało mi się przyjechać na trochę do Szwecji. W tym roku szeregi Ronneby OK zasilił Maciej Hewelt (po ciuchu czekam na reaktywację bloga). Razem wsiedliśmy na nocny prom w czwartek by w piątkowy poranek zrobić krótki trening w lesie. Wieczorem zacząłem zmagania w Panvåren czyli zawodach jakby otwierających sezon w Szwecji.

Dystans klasyczny nocny.
29 miejsce.
Tak jak w zeszłym roku z tą różnicą, że w tym roku się nie spinałem. Miał być wolno i bez błędów, ale wyszło tylko to pierwsze. :) Wyniki.





Dystans średni.
19 miejsce.
Miałem się ścigać. "Byle głowa nadążała za nogami." Teren był prosty i szybki, a mnie poniosły stare przyzwyczajenia i kilka razy się zagotowałem... Nie będę gdybał "coby gdyby" itp. Analiza, wyciągnięcie wniosków. Tego trzeba się nauczyć. Wyniki.







Dystans sprinterski.
3 miejsce.
Sobotę zakończyłem biegiem po miejscowości Åhus. Miejsce nie oddaje mojego biegu. Mimo, że podium, nie jestem z siebie zadowolony. Na każdym możliwym wariancie popełniłem błąd... Tragedia... 3 miejsce spoko, ale konkurencja mała. Wyniki.




Dystans klasyczny.
6 miejsce (!!!).
Niedziela miała być znacznie lepsza. Pogoda nie dopisała bo nad morzem wiało aż chciało łeb urwać. Natomiast potrafiłem się pozbierać po sobocie i skoncentrować na kolejnym starcie. Nie licząc dwóch błędów (na 20 i 36PK...), które wkradły się w mój bieg, był to mój najlepszy start na szwedzkich ziemiach. Kontrolowałem, las, wydmy i tempo biegu. (Prawie) wszystko zagrało. :) W dodatku cały bieg realizowałem sam. Doganiałem zawodników startujących przede mną, ale żaden nie towarzyszył mi do mety. Jestem "nieco" wściekły na 36PK. Obiegłem całą gęstwinę gdzie miał stać pk i go nie zauważyłem... nie wiem jak to możliwe... Wyniki.

Teraz tydzień trenowania. Na razie śniegu nie ma. :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz