wtorek, 8 października 2013

Holiday o-tour! Part 2.

Miłe te jary były. :)
     Wakacje w toku. Następny przystanek miał być mocny, z nastawieniem na góry. Podbiegi i wyrabianie siły biegowej to następny krok. Spodziewając się, że na wrześniowych Mistrzostwach Polski będzie potrzeba jej dużo, zdecydowaliśmy z Trenerami, że wybiorę się na Limanową Cup. Tam zawsze jest co podbiegać. :) Udałem się do Limanowej na dwa dni przed zawodami. Trenerzy: Witek Sochacki i Jacek Kozłowski prowadzili obóz dla dzieci więc było gdzie się zatrzymać. Trener Sochacki udostępnił mi kilka map, na których mogłem potrenować. Jak tylko było to możliwe, trasy na treningach miały mieć jak najwięcej podbiegów i nie ma, że boli czy "Nikt nie patrzy przecież teraz będę podchodził...". Każda góra była zaliczana mocnym skipem. Samo kontrola, dyscyplina i marzenia pozwoliły mi przezwyciężyć słabości związane z monotonnym patrzeniem pod nogi i tyraniem pod górę. 
Skorzystałem też z okazji by pobiegać po jarach, dzieci miały akurat tam trening. Mapa dobra, PK stały i trasę zaplanował Trener Kozłowski.

       E1 - Piątek rano rozruch i popołudniu ścigałem się w męskiej elicie na dystansie średnim. Trochę się denerwowałem, dziwnie się czułem, ale gdy tylko mapa pojawiła się w mojej dłoni nerwy odeszły i spokojnie zacząłem robić to co kocham, co sprawia mi radość i daje satysfakcje. :) Szło mi idealnie skupiony na wariantach, każdy PK przemyślany i znaleziony na spokojnie. Jedynie 22PK... podpaliłem się, dogoniłem Piotra Kruka i Terpaya Dmittriya na 20PK i pojawiła się myśl w głowie, że: "Ale idę!!". No i poszedłem, droga za daleko i 1:20 do tyłu. Udało mi się wygrać ten etap.

    E2 - Sobota to dwa starty. WRE na dystansie średnim i Downhill. Przyjechałem z nastawieniem, że będę pracował nad podbiegami więc Downhill odpuściłem. :) 
WRE - World Ranking Event. Trasa oceniam na 4 w skali 1-5, technicznie mogła by być bardziej śrubka dokręcona choć dwa, trzy PK sprawiły, że uznałem wyższość Tomasza Lubkiewicza na tym etapie. Krótki opis, 13PK to zły, głupi, bezsensowny wybór wariantu. 14PK to już zdenerwowany i kolejny błędny, i pośpieszny, pierwszy, który wpadł w oko wariant... Końcówka na dobicie. :)

    E3 - Niedzielny klasyk, start handicapowy. Wybiegałem pierwszy z dwuminutową przewagą nad Tomaszem Lubkiewiczem z Wawelu. Biega miał być spokojny i przemyślany. Prawie cały bieg został zrealizowany poprawnie. 10PK, wariant mój był... hmm... dość ryzykowny jeśli można to tak nazwać, ale na pewno w porównaniu z wariantem Tomasza mój był do kitu. Szybki wariant drogą do o koła był zdecydowanie najlepszy. Gdy biegłem na 11PK już widziałem Wawelowca i pomyślałem, że spróbuje go pomału dogonić. No i na 15PK błąd, drogi mi się pomyliły i tyle.  Czas dał mi czwartą pozycję podczas ostatniego etapu,a na mecie zjawiłem się po Lubku więc zgarnąłem drugie miejsce w XI Limanowej. :)

         Organizacja: znając Trenera Sochackiego i jego zaangażowanie mogłem spodziewać się bardzo dobrych zawodów i miłej atmosfery. Tak też było, do tego worka można dorzucić: bardzo dobrej jakości mapy, porządny druk, dobre trasy, góry, GPS Track, świetna atmosfera, żar lejący się z nieba i można było spędzić miło lipcowy weekend w Limanowej.
Po zawodach zostałem jeszcze 3 dni. Obóz sprawił, że mam inne spojrzenie na góry. Trochę lżej się podbiega. :D





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz