poniedziałek, 28 października 2013

Holiday o-tour! Part 4.

           Na kolejny start tegorocznych wakacji wybrałem się 350km na wschód, w okolice Kazimierza Dolnego i słynnej Parchatki. Celem tych zawodów było bieganie po jarach, które jak już wszyscy wiedzieli miały pojawić się na MP. XXXI Grand Prix Polonia to 4 przystanek wakacyjnych zmagań i przygotowań do wrześniowych startów. 
             Biegałem po tych jarach już może ze 2 razy, ale tu zawsze jest ciekawie i tak też było tego lata. Zjawiłem się w centrum zawodów dzień wcześniej (czwartek) i na zapewnionym treningu przez organizatorów "sprawdziłem" las, i siebie. Źle nie było, zrobiłem sobie spacer po krzakach (11:03min/km). :) W piątek o 11:36 zjawiłem się na starcie i ruszyłem. Spodziewałem się, że trasa na 100% będzie przecinać jary, ale dawało się je obiegać co było znacznie lepszym rozwiązaniem niż kurczowe trzymanie się kreski. Start zlokalizowany na szycie góry, po której wspinał się wyciąg. Pogoda dopisał, każdy zawodnik szukał cienia, a przy starcie byli tylko sędziowie i osoby startujące. Na szczęście od czasu do czasu zawiał lekki wiaterek. Trasa ciekawa choć myślę, że można był ją jeszcze trochę urozmaicić. Błędy jako takie się nie pojawiły. 19PK to brak pracy z kompasem, dwa-trzy razy tam wchodziłem i dopiero gdy ktoś przebiegł przede mną w kierunku mojego PK zauważyłem, że ciągle na prawo z chodzę... 22PK to czysty brak kontroli odległości i nie zwracanie uwagi co się dzieje po drugiej stronie jaru, którym się biegnie. Etap 1 skończyłem na 2 miejscu ze stratą 3:20 do Mantasa Martinkusa. 
Kazik. :)
        Etap 2 był rozgrywany w malowniczym Kazimierzu Dolnym. Sprint kusił samą lokalizacją. :) To w końcu piękny Kazimierz!! No i tak było... to tylko piękne, sławne miasteczko z nad Wisły. Miasteczko, które w XI w. było tylko osadą i nie było Kaziem Dolnym tylko Wietrzną Górą. Otóż ta osada należała do zakonu benedyktynów i dopiero kiedy Kazimierz Sprawiedliwy przekazał osadę norbertankom, te zmieniły jej nazwę na Kazimierz i przydomek Dolny został doszyty ze względu na położenie. Włodek Łokietek około 1300r. ufundował tu kościół. Kolejny z wielkich polskich Kaziów, mowa teraz o Kazimierzu Wielkim co ruszył cegły, a wstrzymał belki, postawił tu zamek oraz nadał prawa miejskie gdzieś w połowie XIVw. No już. Trzeba się opanować z tą historią. Wracając do sprintu w XXI w. jak już pisałem wyżej to piękne miasteczko... dla turysty. Dla orientalisty nie jest ono ciekawe, mnie niestety nie urzekła ani mapa ani trasa, miałem nadzieje, że będzie naprawdę bardzo dobrze, było jak zwykle... przeciętnie. Jedno-wariantowość, błędne oznaczenie symboli do i nie- do przejścia. Myślę, że PZOS powinien zrobić jakiś obowiązkowy zjazd wszystkich kartografów i na takim spotkaniu ujednolicić symbole, wytłumaczyć co i jak. Czarna kreska przy 4PK (mnie tak nauczono, że czarna gruba krecha - nie do przejścia) nie jest zbyt szeroka, ale jest czarna więc nie wolno mi skoczyć. Część zawodników skakała "Bo nie jest szeroka!", no ale jest czarna, tak? (Nie mówię teraz o ramce chodnika czy drogi). Wąska czarna z jedną kreseczką (płot do przejścia) upoważnia do wykonania manewru przejścia, ale co zrobić z takim fantem? Niech każdy się zastanowi co by zrobił w takiej sytuacji. Najciekawszym miejscem w całym sprincie był dla mnie 17PK. Kto nie doczytał opisu ten mógł zrobić błąd, tak jak ja. :) Oczywiście start również był ciekawy ustawiony. Część zawodników robiła błędy już przy wybiegu ze startu. Szybko mapa ustawiona do tego jak wybiegamy i błąd. :D O 16:30 biegaliśmy sztafetki mixy. Po wyciągu i kilku jarach na Parchatce.  
          Niedzielny etap to znów Parchatka lecz Pn. część. Start handicap miał wyłonić zwycięzce XXXI GPPoloni. Startowałem jako drugi i tak też skończyłem. Papi mnie dogonił gdzieś na 4PK i zrównaliśmy się na przebiegu na piątkę. Goniliśmy pierwsze miejsce, na którym po dwóch etapach uplasował się wyżej wspomniany zwycięzca pierwszego etapu. Razem z Papim współpracowaliśmy do 9PK gdzie każdy wybrał inny wariant, tak, zgadza się. Wybrałem ten gorszy gdzie tegoroczny Mistrz Świata z longa mi odjechał. Palnąłem jeszcze kilka błędów. Np na: 11PK gdzie należało jednak do pola się przetyrać i jarem w dół, i wprost na 43., 15PK troszkę zabiegłem no i 16 PK to mój popisowy numer. Tak się skupiłem na tym by utrzymać mocne tempo biegu, że aż widać co zrobiłem, już prawie wybiegłem z jaru. :) Los się uśmiechnął do mnie gdy w drodze na 19PK dogoniłem lidera M21. Szybko mu rzuciłem: Runners at 4,5 and 6 places are 30s for as. Hurry up man! Co było prawdą. Jak wybiegałem z jaru gdzie znajdował się 18PK zauważyłem gnających: Drąga, Kruka i Lubka.
Gratulacje dla Papiego i Mantasa
I tu nagle na 21PK patrzę, a tu kolejna niespodzianka. Papi! :D Do 22PK już byłem tylko ja i Papuś, lider wybrał wariant przy kresce. I tylko widziałem Papusia cień, który mknął przede mną aż znikł. :) 
          Zawody udane, organizacyjnie organizatorzy sprostali wyzwaniu. :)  Cieszę się, że można coraz bardziej polegać na organizatorach, których zachowanie i opieka skłania by przyjechać na kolejną edycje Polonii.






1 komentarz:

  1. Symbolika i czytelność mapy sprinterskiej z pewnością pozostawiała trochę do życzenia. Moim zdaniem taki sprincik powinien być co najwyżej popołudniowym dodatkiem do wielodniówki. Co do "grubej" czarnej kreski to według issom http://lazarus.elte.hu/mc/specs/issom2007.pdf była to ścianka skalna do przejścia (symbol 203). Kwestia zaznaczenia w ten sposób wysokiego na 50cm murku jest dyskusyjna. Pełna znajomość ISSOM nie jest bezwzględnie wymaganym warunkiem startowania w zawodach sprinterskich (i nie jest dość powszechna) i chyba stąd biorą się takie dywagacje.

    OdpowiedzUsuń