piątek, 16 maja 2014

Zimowa zaDyszka - 9.o2.2o14


9 lutego br. zjawiłem się na ostrowskich "piaskach" by zmierzyć się z Zimową zaDyszką. Trener uznał, że jest to dobry czas by się sprawdzić. Na linii startu stanęło 197 zawodników więc spora konkurencja, będzie z kim biec. Starałem się nie podpalać. Dostałem od Trenera ściśle ustalone wskazówki według, których mam grać. Pierwsze pięć kilometrów równo - po 3:40min/km. Oczywiście nie pykło: 
1km - 3:42
2km - 3:35
3km - 3:33
4km - 3:30
5km - 3:36
No i trochę mnie przytkało... Biegłem szósty tysiąc i sobie myślałem czemu znów się podpaliłem... Idźmy dalej jakby dało radę... Po piątym kilometrze miałem przyspieszyć do 3:35min/km i ostatnie dwa ile fabryka dała. 
6km - 3:53
7km - 3:43
8km - 3:33
9km - 3:25
10km - 3:25
0,3km - 0:57
Trasa nie posiadała atestu i jeszcze dokręciłem trzysta metrów.  Tak jak widać, przy takich biegach ciągle mam problem z koncentracją i zapanowaniem nad własnymi możliwościami. Podczas biegu na orientację już pomału, pomału panuje nad nogami, jest strefa bezpieczeństwa między truchtem, a lataniem. A podczas zwykłego biegu ulicznego czy krosu coś ciężko mi zapanować na sobą. :) Ogólnie bieg oceniam za udany. Trenerzy byli mile zaskoczeni, ale i tak trochę po głowię mi się oberwało. :D A na osłodę miałem taki doping jak nikt inny! Moja Ukochana Marta wspierała mnie jak zawsze. :** Była również "siostra" Marty, Monia. :)
Skończyłem szósty z czasem: 36:54. Znów ta szóstka. Przypadek?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz