piątek, 15 sierpnia 2014

O-Games - 17-18.o5.2o14

Po zeszłorocznym sukcesie organizacyjnym (tutaj) wszyscy, a nawet ciut więcej, stawili się na II edycję O-Games, w tym roku w maju i w Świdnicy. Miało być zacnie. Tak też było! Sobota: sprint (WRE) rozegrany w centrum Świdnicy, w ulewie, z komentarzem i prezentacją na starcie każdego zawodnika. Tylko deszcz przeszkadzał. Wyrozumiałość organizatora w kierunku do najmłodszych też mile widziana i tylko elita miała stawić się w strefie startu, która za duża nie była. :D Impreza ważna, ponieważ Trenerzy Kadr Narodowych wybrali sprint jako ważny etap przygotowań do imprez mistrzowskich. I tu też ważne zadanie przed organizatorami, którzy wywiązali się znakomicie. Sprint był ciekawy. Jacek Morawski znów udowodnił, że potrafi budować świetne trasy i mapy sprinterskie. Organizacja podołała, jak zawsze zresztą w tej sekcji. Sprint przyniósł wielu emocji. Na 49 startujących, z czasem 16:19 uplasowałem się na #6 miejscu z 53" straty do Wojciecha Kowalskiego. Miło się zaskoczyłem choć gdyby nie błąd na 8PK było by może ze 20" lepiej, ale każdy jakby odjął błędy to był by wyżej. :D Dlatego ja się cieszę z #6 pozycji w tak doborowym towarzystwie. :) I tak sobota minęła. Dnia następnego ścigaliśmy się pod górą Ślężą, w przełączy Tąpadła. Strat handicapowy, rozbicia, kamera na trasie. Rewelka! Ciekawe posunięcie związane ze startem. Handicap po sprincie. ;P Kowal zaczynał i dalej za nim 21" Podzio, 22" Papi, 31" Rino, 39" Grabek, 53" ja i 1'41" Chrupek. :D Ciasno, ale świetna motywacja do latania. :D Skrócony klasyk, to podczas tego biegu miał zostać wyłoniony zwycięzca dwudniowych zmagań O-Games. Czułem się dobrze, goniłem chłopków. Widzieliśmy się na trasie w trakcie pokonywani "motylków". Gdy na zmianie mapy ktoś mi krzyknął, że 30" do Podzia to się zebrałem w sobie i trochę jeszcze depnąłem choć już miałem dosyć. Na 37PK udało się! Łodzianin był dosłownie na 5/10m i oboje zaczęliśmy gnać. Już wiedzieliśmy, że żaden nie odpuści i sprawa wyjaśni się na finiszu. Rafał umiejętnie się zastawił na "setce" i jeszcze musiałem gonić. Wąski lej nie ułatwiał walki, a Podzio biegł środkiem. Próbowałem od lewej (pamiętając, że finisz skręca ostro w prawo), ale nie było miejsca i wyczaiłem okazję z prawej. Gdy zbliżyliśmy się do zakrętu byliśmy na równo i Rafał ostro skręcił... zahaczył o moją nogę i padł. Cieszę się, że nic się mu nie stało. Nie zrobiłem tego specjalnie, a komentarze w trakcie (już wolnego i wspólnego) finiszu jak i po biegu nie były miłe dla moich uszu... 8' przegrałem z Kowalskim, a czas 91:13 dał mi znów magiczne #6.
Jeszcze raz chce przeprosić Rafała za całą akcje, choć tak jak mówię, nie zrobiłem tego specjalnie. Tak wyszłoPozdro Podzio!
Sprint

Skrócony klasyk 1 
Skrócony klasyk 2




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz