Camp in Sweden
Cześć!

Przyznam się również szczerzę, że przeżyłem (po raz kolejny) "lekkie" załamanie... ciężko było. Jednego dnia zwaliło się na mnie tyle, że nie dźwignąłem "tego". Pogadałem z Trenerami, baaaardzo długo, zapadły decyzję. Szczerze porozmawiałem z Tatą i doszliśmy do porozumienia. Ustaliliśmy co i jak i czemu. Noc tego dnia była ciężka, ledwo przespana, przepłakana. Bańka prysła, powietrze zeszło i wpłynęło nowe. I jak trafnie następnego dnia powiedział Trener Gapiński w trakcie 2h rozmowy "Nieraz w życiu potrzebne jest takie oczyszczenie atmosfery.". Każdy kto ma trenera wie, że ten człowiek pomaga we wszystkim. Bo Jemu też zależy na wyniku, myślę nawet, że czuje większą satysfakcję z udanego treningu czy zawodów niż sam zawodnik. Zna się na tym co robi. Wie jak i po co. Wie czemu i kiedy. Nie wiem jak to opisać, ale najprościej: Dzięki Niemu zawdzięczam to jakim jestem zawodnikiem. Nie chodzi o wole walki i charakter, ale sposób trenowania i pracy nad sobą oraz satysfakcja z jaką pracuje nad sobą.
No, to tyle. :D Obóz. Mieszkałem w klubowym domku! Wyśmienite miejsce! Mają tam wszystko co potrzebne do trenowania. Świetne mapy, tereny, sauna, jezioro. Mega wypasione domki. Trasy narciarskie. Może kiedyś się nauczę łyżwą jeździć? Ha! :D Poniżej kilka mapek z treningów oraz (nowość) filmiki z interwałów (5 interwałów), które miałem okazję biegać z Denysem. :D Stabilizacja obrazu mnie powala! Warto było kupić! Materiału do analizy ogrom! W te mega trudne 16 dni zrobiłem 200km. I przeżyłem!
