wtorek, 19 maja 2015

5. Biegać każdy może. / Anyone can run.

A4 and S7. Part II.
27.4-3.5.2015

Cześć wszystkim!

I znów, względy techniczno-finansowo-logistyczne zadecydowały o wybraniu się do Krakowa. Z Brna jest znacząco bliżej do Krakowa niż jakbym miał jechać do domu i znów do Krakowa. W okolicach II stolicy RP czekało na mnie kilka pysznych treningów przygotowywujących do MP. Trenerzy po raz kolejny pokazali, że są klasą światową i udowodnili mi, że muszę się jeszcze dużo nauczyć. :D W siedem dni - 9 treningów na różnych mapach. Umierać, a nie żyć. :) Tak czy siak kulminacyjny moment obozu przypadł na ostatni dzień kwietnia, w który to moja Ukochana przybyła do Krakowa autobusem. Nie spędziliśmy w zeszłym roku żadnych wakacji razem więc weekend majowy w Krakowie? Hoho! Czemu nie! :D I przyznam szczerzę, że po tylu samotnych wyjazdach i obozach to było coś fantastycznego! Wstajesz rano i masz się do kogo odezwać. Wracasz z treningu i wita Cię Twoja Ukochana całusem i z uśmiechem od ucha do ucha. 
Marta zdeklarowała się również, że mi pomoże. Mogłem poświęcić się tylko i wyłącznie bieganiu, analizie treningów/map, ćwiczeniu oraz rozciąganiu po treningu. Nie musiałem się martwić np: szykowaniem obiadu. Kto sam musiał sobie robić obiady na obozach ten wie o czym mówię. Wracasz z treningu i trzeba się rozciągnąć. Nie trwa to 5-10min, a (w moim przypadku) około 1 godziny. I później się myjesz i jeszcze obiad trzeba zrobić bo jakoś trening popołudniowy trzeba przetrwać. Czasem się aż nie chce... A tu wracam: obiadek ciepły, zdrowy, wartościowy i przepyszny. No rewelacja! :D W miarę możliwości czasowych zwiedziliśmy Kraków i Wieliczkę. :D Spędziliśmy kilka dni razem, pięknych dni, a przecież wiadomo jak wygląda życie kogoś kto trenuje i poświęca się swojej pasji w 100%, pasji, która jest jego życiem. Częściej mnie nie ma jak jestem. Marta o tym wie i wspiera mnie w tym co robię. I to jest najważniejsze. Wsparcie. Wzajemne wsparcie. Dziękuje Tuś. :*



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz