niedziela, 6 grudnia 2015

Sezon 2014/2015

Cześć!
Krótkie podsumowanie minionego sezonu. Były i wzloty i upadki (z naciskiem na upadki). Grypa, która mnie nawiedziła w Święta Bożego Narodzenia i następnie kontuzja z drugim tygodniem stycznia, która wlokła się za mną aż do połowy lutego, pokrzyżowały plany na cały sezon. Jak to Trener określił: Brakuje kilometrów! I tak było... Czułem brak mocy i brakowało by załadować piec do pełna... Przez cały sezon walczyłem głównie z samym sobą. Różne sprawy osobiste, rodzinne i zawodowe się skumulowały. Psycha też nie do końca działała tak jak zawsze. Wiecznie w nerwach, wiecznie wynik, wynik, wynik. I tak rosła presja, presja, presja. Pogubiłem się w tym. Zniknęła przyjemność i radość, a pojawił się strach i nie moc. Wymagałem od siebie tyle, że mnie to przerosło. (Tak mi się wydaje, że tak wyglądał sezon.)
Marta, Rodzice, Trenerzy i tych paru przyjaciół ciągle powtarzali, że mam się uspokoić, że takie myślenie prowadzi donikąd. Sam mówiłem jeszcze nie dawno, że pomału a do celu, a teraz co robię? Był to ciężki sezon, były dobre biegi i słabsze. Na wyróżnienie zasługują: MP Kraków, elim. do Mistrzostw Czech, parę biegów sztafetowych (KMP, PCz, MC, MP, USIC) i najlepsze moje zawody w tym roku - MC w klasyku.
Sezon w liczbach:
3663km,
748km - licznik km treningów na mapie, 
393km - licznik km zrobionych na zawodach,
69km - licznik km rytmów,
375h - poświęciłem na trening,
104h - spędziłem w lesie z mapą w ręku,
37h - biegałem zawody,
247h - poświęciłem na gibkość,
80h - a tyle na ćwiczenia siłowe,
38/50 - w takim przedziale łapałem tętno spoczynkowe,
31% - kilometrów z całego sezonu spędziłem z mapą w ręku (treningi + zawody).



Dziękuję Marcie za wsparcie i proszę o jeszcze kilkanaście lat tego samego + jeszcze więcej cierpliwości. :*
Dziękuję Rodzicom za wsparcie każdego kalibru!
Dziękuję Trenerom za poświęcony czas, cierpliwość i chęci. Proszę Was o to samo w kolejnym sezonie.
Dzięki Monia, Kubalala i Przemo!
Zdecydowałem się na takie życie + mam pełne wsparcie ludzi, których kocham i szanuje. Nie można być ciągle w locie. Czasem trzeba upaść by móc spróbować jeszcze raz się wzbić... ponad to wszystko!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz