

Pozdro Tusia! :***




Wracając do ŁPT. Zawody rozegrane w Hali Sportowej MOSIR. 4 piętra robiły sieczkę z mózgu. :D Jak ktoś będzie mieć okazję się zgłosić na takie zawody gorąco polecam. To zupełnie inny wymiar biegania. :) Biegało się ok. Jak na 2 tyg. trenowania. Sam złapałem się kilka razy i dość sporo czasu straciłem w paru miejscach, ale nie żałuje, że pojechałem do Łodzi. Rewelacja! Tak mi się podobało, że jak tylko skończyłem hasanie w swojej kategorii to pożyczyłem trasę "zuchwałych"! :D Extra! Linki do mapek: profesjonaliści, zuchwali, początkujący.
Kolejny sezon kończę w Ostrowie Wlkp. gdzie jak co roku z końcem października rozgrywany jest bieg uliczny na dystansie 10km. 53 Bieg Republiki Ostrowskiej. Trasa ta sama co w zeszłym roku (z ATESTEM) czyli jak dla mnie dość... nuda. Dwa kółka. Długa prosta. Słabo, już chyba zawsze będę narzekał na tą trasę. No i w tym roku nie było zaznaczonych kilometrów... czemu? Nie wiem...
Teren zaskoczył. I chyba nie tylko mnie, ale wszystkich. Patrząc na mapkę jaką organizator wrzucił na stronie był tylko widać zielone i trochę dróg. Więc pewnie będzie szybko. A tu co? Szok! W lesie taki syf pod nogą, że miejscami ledwo się szło! Jeżyny, chaszcze, jeżyny i krzaki i jeżyny. Teren na nocne idealny moim zdaniem. Wymagający i ciężki. Czym się różni bieganie w terenie zarośniętym w nocy a za dnia? Niczym. Widoczność i tak jest taka sama. Liście na drzewach, krzaki, gęstość lasu dokładnie daje do zrozumienia, że nie ma różnicy. :) Bardzo mi się podobało. Choć gdy Alek Bernaciak mnie dogonił to było straszne x2. Bo i mnie dogonił i bieg jak dzik!
Wielka szkoda, że tak się stało. Ogrom pracy jaki został włożony w przygotowanie tak dobrej imprezy (jaka się zapowiadała) został zaprzepaszczony przez nieodpowiedzialnych "pilnowaczy" PK. Miałem okazję porozmawiać z organizatorem, więc wiem jak to mniej a więcej wyglądało. Po prostu jeden z drugim stwierdzili, że już po zawodach (przerwa między biegiem S18 a S21) i zamiast czekać na kogoś kto im przyjedzie powiedzieć, że już koniec podjęli jedną z najgłupszych decyzji. Zabrali PK i se poszli... Organizator dokładnie powiedział co i jak. Że PK są drogie i należy je chronić, nie zostawiać ich, podnieść gdy się wywróci, nie schodzić z trasy póki organizator nie przyjedzie i nie powie, że już koniec (!!!). Dodam tylko, że owi "pilnowacze" nie mieli nic wspólnego z orientacją...
Cześć!
Cześć.
Do końca sezonu jeszcze kilka ważnych startów. Szybko się ogarnąłem po Mistrzostwach Polski w klasycznym biegu, których nie zaliczę do udanych i ruszyłem na kolejne mistrzostwa. 6 dni po MP miałem zaplanowany start w Czechach. A dokładniej mówiąc: Mistrzostwa Czech w biegu klasycznym. Na szczęście daleko nie było bo zaledwie 1h jazdy autem na południe od Głuchołaz. Krótko o procedurze zawodów. Eliminacje znacznie krótsze niż finał A. Wiadomo. W seniorach finał "A" to start zaliczany do World Ranking Event (WRE). Do eliminacji było zgłoszonych 147 zawodników. Rozegrano 4 półfinały. Do finału "A" wchodziło 8 zawodników z każdego półfinału czyli 32 orientalistów. Dalej, do finału "B" również 32, do finału "C" już 10 z półfinału i do finału "D" reszta (w komunikacie był nawet podany finał "E"). Moim spełnieniem marzeń byłby finał "B"!! Taki był też cel. Czyli pewny i w miarę czysty bieg dawał gwarancję finału "B"! :D No i oczywiście skoro jestem w Czechach i startuje w czeskich mistrzostwach to reprezentuje KOB Dobruška!
Wystartowałem z rezerwą. W pamięci wciąż miałem klasyk w Jakuszycach... Mapa wyglądała dość prosto. Dużo białego i gęsta sieć dróg. Jedynie warstwice krzyczały, że będzie ciężko fizycznie. Tak czy siak patrząc na mapę ocena brzmiała: będzie to bardzo szybkie bieganie. Błąd na 2PK nie zrobił na mnie wrażenia. To było miłe zaskoczenie. :) Trochę problemu na wejściu na 3PK. Zabiegnięcie 7PK też źle na mnie nie zadziałało choć
Niespodzianka sezonu w moim wykonaniu jak dla mnie. Dutkowski w finale A. Szok! :D Choć jak szybko sobie przypomniałem, że będę mieć do pokonania 15km + 620m przewyższenia szybko ochłonąłem. ;P I tu znów. Ruszyłem dość spokojnie, żeby nie dokładać zbędnych (kilo)metrów. Miałem lekkie obawy co do wariantu na 3PK, ale chyba nic lepszego nie dało się tu zastosować. Przebieg na 6PK można było ciut inaczej zrealizować no i szybciej. ;P Błąd na 12PK i dość niepewnie na 14 i 15PK. Na 16PK wybrałem najgorszy wariant do wybrania. Na 17PK zacząłem od czuwać zmęczenie. 18 i 20PK typowe dla mnie nie utrzymanie kierunku.
Tak jak napisałem wyżej. Najgorszy bieg od momentu gdy zacząłem biegać na orientację. 3PK będzie mnie prześladował do końca życia, a i wydaje mi się, że i słynny BoB nie da mi o nim zapomnieć. :D Tak czy siak gdy w końcu znalazłem ten 3PK, na zegarku (od 2PK) miałem 39' z groszem. Zacząłem się śmiać bo już płakać nie było sensu. ;P Miałem myśli destrukcyjne, żeby zejść z trasy, ale zebrałem się w sobie i pobiegłem dalej. Jeszcze atrakcyjna przygoda na 7PK i dalej dość spokojnie. Od 15PK do 23PK z Kowalskim. No i jeszcze takie spostrzeżenie, że przez błędy zabrakło mi żelków na trasie. Mapka jest, można się pośmiać. A czemu zegarek zgubił gps-a? Bo to już koniec świata był na motylku.
Dzień następny przywitał nas zimnym podmuchem i brakiem słońca na niebie. Piździało jak w kielckim. ;p Bieg dobry. Trochę mnie przytkało w okolicy 10PK, ale myślę że to przez te dodatkowe 40' w trakcie klasyka. ;) Z tego biegu jestem zadowolony.
Sobota rano. Jak to w Czechach bywa, by biegać w finale danej konkurencji trzeba się zaeliminować. Albo z rankingu albo wygrać regionalne mistrzostwa. Jeśli chodzi o sztafety to liczy się ranking. Nie zawodnika tylko klubu w danej kategorii (chyba). Nie liczy się jaki skład biega tylko liczy się klub. Dzięki sztafetom rozegranych na wiosnę, gdzie zajęliśmy wysokie #15 miejsce, mieliśmy zapewniony udział w Mistrzostwach Czech sztafet. Tak na 95%. ;D Liczyło się ukończenie tych sztafet. Nie spinaliśmy się. Start potraktowany typowo treningowo. Pojawiło się kilka błędów: 2PK zły wariant, 4 i 11PK zawahanie, 13PK nie utrzymałem kierunku, 15PK "za tłumem".
W sobotnie popołudnie miało byś WRE, ale nie było. Miało być dobre miejsce i też nie było. Zostałem przerzucony z H21E do kategorii H21A ze względu na to, że nie miałem odpowiedniej ilości pkt w czeskim rankingu... Miałbym dobre miejsce w H21A, nawet w TOP 3, ale minąłem 11PK. Ehh...
Pierwszy sprint od MP w Krakowie. Dawno nie biegałem tak szybko i w dodatku po mieście. Miła odskocznia od leśnych treningów. :) Miasto ciekawe. Dobrze zorganizowany sprint. Trasa skłaniająca do myślenia. Tego wymaga się od sprintu! :D Rewelacja! :D Kilka błędów pozbawiło mnie medalu... Zbytni obieg na 2PK, 7pk przebiegłem wejście, na 11PK nie doczytałem opisu i błąd... na 12PK zły wariant, może i szybki, ale znacznie dłużysz. 13PK znów zabiegłem, samochód mi przysłonił PK. Ogólnie jestem zadowolony, ale jak się policzy błędy to miejsce w TOP3 by było.
Najciekawszy bieg na tej imprezie. Trochę fizycznie wysiadałem, ale walczyłem do końca. :) Kilka drobnych błędów znów pozbawiło mnie miejsca w TOP3... grrr... Na pewno dałem ciała na 6PK, tu trzeba było trzymać krechę. Na 10PK wydawało mi się, że jestem za nisko a tu psikus. ;) Szukałem charakterystycznego drzewa, które było w muldzie przy 16PK, ale go nie dojrzałem. A kopczyki? Też ich nie widziałem. ;P Trasa świetna! Choć już na starcie trochę się przeraziłem jak to wszystko zobaczyłem. ;D Jeszcze na trasie myślałem o analizie tego biegu! Bo było kilka PK gdzie można było wybrać różne warianty. Ależ będzie analiza! :D Uuu! :D
Stefan na pierwszej zmianie poszedł jak dzik po szyszkach. Przybiegł pierwszy i miał niecałe 3' przewagi. Na drugiej biegał Wiesław Prozorowski. Jak sam mówił po biegu dał ciała na 1PK gdzie było rozbicie i tam go minęły 3-4 teamy. Przybiegł 7 zaraz za niemieckim zespołem. Ja leciałem III zmianę i nie zamierzałem wracać bez medalu. Mieliśmy dużą stratę po II zmianie + moje błędy na 1PK i 3PK nie wróżyły nic dobrego. Resztę trasy pokonywałem szybko i czysto. Dopiero kiedy zgubiłem Niemca na 18PK (pobiegł przez szczyt) postanowiłem jeszcze dodać coś do pieca. I tak gdy pojawiłem się na przebiegu obowiązkowym byłem na 4 miejscu (choć jeszcze tego nie wiedziałem). Przede mną na wyciągniecie ręki biegł zespół z Norwegii. Wszyscy mi krzyczeli, ale nic nie słyszałem. Dopiero jeden z Trenerów/Zawodników z wielkim doświadczeniem, na przebiegu krzyknął mi do ucha: "Widzisz go?!! To jest medal!!!" I to usłyszałem. Na następnym PK już go miałem i nie zwolniłem aż do mety. Brąz! :D
Poranek zapowiadał się cudownie. Zresztą jak cały dzień! Od momentu gdy tylko otworzyłem paczydełka wszystkie połączenia nerwowe twierdziły, że nie jest dobrze. W porównaniu z dniem poprzednim jest rewelacyjnie! :D Brzuch bolał, ale z głodu. Bania jeszcze potrzebowała 1h żeby się uporać ze stratami jakich doznała podczas wczorajszego biegu. Ogólnie jest ok. I to by było na tyle jeśli chodzi o jakieś perypetie zdrowotne przed, w trakcie i (przede wszystkim) PO GPSilesia! :D Trasa podczas klasyka dość łatwa, długa z małą ilością PK co oznaczała dłuuuugie przebiegi. Mapka jest, można samemu ocienić, ale jak dla mnie świetny trening wyboru wariantów. :) I tylko 13" straty do zwycięstwa tego dnia. ;D
Po południu sprint. Leśny sprint. Nigdy mi tutaj nie wychodził. Wiedziałem gdzie się odbędzie bo to tylko jedna mapa tego rodzaju, ale zawsze jest ciekawie i szybko. :D Pierwsze PK spokojnie, szybko i czysto. Jak nigdy tutaj. :) Pierwsze zawahanie na 13PK. Obsunęła mi się ręka gdy kciukowałem i straciłem kontakt z mapą. Za nim się ogarnąłem myślałem, że nie byłem na 12PK, ale leciałem dalej. Potem dość niepewnie na 14PK, kiepski wariant na 15 i 16PK. Zawirowanie na 18 i 19PK... To samo na 22 i 24PK... Maskara. Druga część trasy to istne pole minowe... znaczy błędowe...